niedziela, 20 stycznia 2013

Rozdział 4.


Stała na moście zupełnie sama choć przecież obok niej przechodziło pełno osób. Co miała zrobić? Straciła wszystko na czym jej najbardziej w życiu zależało. Z rodzicami odzywała się tylko w sprawach „formalnych” dotyczących jej nauki, mieszkania czy finansów. Zayn… tego nie trzeba wyjaśniać. Oprócz nich nie miała tutaj nikogo. Przyjaciele? Nie miała takich, zawsze trzymała się z nim. Zapragnęła zadzwonić do Agnes, lecz szybko z tego zrezygnowała. To nie rozmowa na telefon, zresztą ona nie wie o wszystkim. Powiedziała jej tylko to co było wygodne. Musiała poradzić sobie sama. Poszła na Trafalgar Square. Od dawna tam nie była, ale nie zauważyła radykalnych zmian. Weszła do jakiegoś baru i zamówiła sobie kawę. Nieopodal niej stał chłopak, którego skądś kojarzyła, lecz nie mogła jednoznacznie tego stwierdzić gdyż stał do niej tyłem. Po chwili odwrócił się ukazując twarz.
- Ashley! – zareagował natychmiast. Blondyn usiadł obok niej i zaczął rozmowę. – Martwiłem się o Ciebie. Tak szybko wyszłaś, nawet nie dałaś znaku życia. Co się z tobą działo?
- Nicholas – wymusiła na sobie uśmiech – przepraszam, zauważyłam tam znajomą mi osobę i wyszliśmy razem. Mam nadzieję, że się nie gniewasz?
- Pewnie, że nie, ale następnym razem daj znać. Przynajmniej nie będę Cię szukał pół wieczoru – puścił jej oczko. – Wychodzisz dzisiaj?
- Nie, dziękuję. Źle się czuję chyba zostanę w pokoju. – odpowiedziała zgodnie z prawdą. Impreza to chyba niezbyt dobra decyzja. Nie ma ochoty na taniec i dobrą zabawę.
- Jak chcesz, w razie czego zadzwoń.- podał jej małą kartkę, na której widniał jego numer telefonu. Schowała ją na spód torebki  i zaczęła rozważać propozycję Nicka, może to pomogłoby jej odskoczyć od wydarzeń z dzisiejszego dnia?
Dopiła już zimną kawę i wyszła z baru. Szybkim krokiem ruszyła w stronę hotelu w którym się zatrzymała. Czuła, że zaraz nie da rady i wybuchnie płaczem. Nikt nie może widzieć jej łez, nigdy nie płakała i tak miało zostać. Czemu miała ochotę znowu uciec? Czyżby znaczył dla niej więcej niż myślała? To absurd, ona nie ma uczuć, sama o to zadbała aby nie przywiązywać się do ludzi. Będzie twarda jak zawsze. Wzięła gorącą kąpiel, rozpakowała walizkę i posprzątała w torebce. Na podłogę wypadła mała karteczka z numerem telefonu do Nicholasa. Powinna zadzwonić ? Z jednej strony… czemu nie. Musi się jakoś rozerwać i zapomnieć o wszystkim co dziś się wydarzyło. Chwyciła telefon i wystukała na klawiaturze dziesięciocyfrowy numer. Po krótkiej chwili usłyszała znajomy głos.
- Tak?
- Nicholas? Z tej strony Ashley, przemyślałam twoją propozycję i chętnie wyskoczyłabym gdzieś się zabawić.
- To świetnie, już myślałem, że nie będę miał towarzystwa. Tam gdzie wczoraj?
- Wolałabym nie – wzdrygnęła na myśl, że znów mogłaby spotkać tam Malika.
- Hmm… Ok, mam pewien pomysł. O 21 będę po ciebie pasuje ?
- Oczywiście, do zobaczenia. – uśmiechnęła się do słuchawki i rozłączyła połączenie. Wyciągnęła z torby jedyne niepogniecione ubrania i zrobiła mocny makijaż.

 ***

Kiedy była gotowa zeszła do restauracji i zamówiła coś do jedzenia. Mało jadła, do życia potrzebowała jedynie papierosów i alkoholu, ale czasami musiała pożywić swój żołądek. Kiedy czekała na posiłek zerknęła na wyświetlacz telefonu, który wskazywał dziewięć nieodebranych połączeń i jedną wiadomości. Wszystkie połączenia były od Dana co bardzo jej nie zdziwiło, obiecała mu, że zadzwoni jak tylko będzie na miejscu, jak zwykle zapomniała. Odczytała wiadomość od obcego numeru:
Możemy się spotkać ? Z.
 Zayn? Skąd miał jej numer- zastanawiała się póki urocza kelnerka nie przyniosła jej obiadu. Nie wiedziała jak zareagować na wiadomość od niego, dlatego schowała telefon do torebki i zajęła się konsumowaniem. Kiedy wróciła do pokoju od razu zadzwoniła do Dana.
- No w końcu! Myślałem, że coś ci się stało, wiesz przez co przechodziłem?!
- Przepraszam, nie chciałam cię martwić. Po prostu spotkałam znajomego, poznałam kilka osób i zupełnie zapomniałam żeby zadzwonić.
- Znajomego? Kogo? Mówiłaś, że nie masz znajomych w Londynie – zaciekawił się a ona nie wiedziała jak wyjść z tej niezręcznej sytuacji. Zapomniała, że nikomu nie mówiła o swojej przeszłości. Ma powiedzieć mu prawdę czy dalej kłamać? Z dwojga złego wybrała tą pierwszą opcję choć wolała nie zdradzać zbyt wiele szczegółów.
- To tylko mój kolega ze szkoły, przypadkiem spotkałam go na imprezie.
- Och – usłyszała w słuchawce. Wydawało jej się czy Dan westchnął z ulgą? Nie miała czasu dłużej się nad tym zastanawiać gdyż zauważyła Nicholasa przy drzwiach wejściowych.
- Przepraszam muszę kończyć, zadzwonię jutro. Pa – szybko zakończyła rozmowę i schowała telefon do kieszeni.
- Gotowa?
- Tak, ale myślałam, że jesteśmy umówieni na 21?
- Mała zmiana planów, kumpel zaprosił mnie na domówkę  jedziesz? – miała pewne wątpliwości co do tej „domówki”, ale zgodziła się. Przecież co może się jej stać? Podeszli do czarnego vana i Niki otworzył jej drzwi, w środku siedziało dwóch chłopaków i jedna dziewczyna wyglądająca jak klon Megan Fox.  Poczuła, że to chyba nie była dobra decyzja, ale było już za późno. Ruszyli z piskiem opon.
***

- Jesteś dziewczyną Nicka? – zagadała Ann gdy czekały na chłopaków przed domem. W domu a raczej willi odbywała się impreza a’la Project X. Miała już tego dosyć i najchętniej wróciłaby do hotelu.
- Nie, tylko znajomą. – dziewczyna spojrzała na nią podejrzliwie, ale nie odezwała się ani słowem gdyż ktoś ze znajomych zaczepił ją.
- Pójdę się rozejrzeć – rzuciła od niechcenia, Ann pewnie nawet nie usłyszała tego co do niej powiedziała. Weszła do przestronnego salonu i omiotła wszystko wzrokiem. Wszędzie były porozrzucane puszki po piwie lub kieliszki wódki. Na pierwszy rzut oka wyglądało to na orgie. Pełno par obściskujących się po kątach i nie tylko… Coś ze schodów spadło na jej buta, z obrzydzeniem strzepnęła zużytą prezerwatywę i poszła po alkohol. Może gdy się czegoś napije będzie patrzeć na to bardziej optymistycznie. Odnalazła barek z alkoholem przy którym stało wiele osób, zanim dopchała się do blatu pozostały tylko jakieś słabe alkohole i martini. Nie przepadała za tym, ale musiała napić się czegokolwiek, nalała pełen kubek trunku i wypiła to jednym duszkiem. Odwróciła wzrok i zobaczyła parę ciemnych oczu wpatrujących się w nią. Przez chwilę przestała oddychać a w jej głowie zawirowało. Jak na złość musiała go spotkać właśnie tutaj? Coraz bardziej żałowała dzisiejszego wieczoru. Próbowała uciec jak najdalej, lecz szybko ją dogonił i chwycił za nadgarstek.
- Nie odpisałaś mi – chciał na nią naskoczyć, ale w ostatniej chwili zrezygnował przez co z jego ust wydobył się tylko szept. Mimo to wiedział, że doskonale go usłyszała. Jej ciało momentalnie się napięło.
- Zayn, nie chcę o tym mówić, wyjaśniłam Ci wszystko.
- Chciałem tylko…
- Ej, chłopczyku! Zostaw ją, to moja laska – obok nich pojawił się Nicholas. Był już pijany ( jak zdążył upić się w ciągu 10 minut?!) ale dziękowała Bogu za jego obecność. Zayn spojrzał na nich zdezorientowany, lecz puścił jej rękę.(jeśli czytasz napisz w komentarzu nazwisko, któregoś chłopaka z 1D, dziękuję) Pobiegła po schodach prosto na górę korzystając z wolności. Miała ochotę wejść do szafy gdzie nikt jej nie znajdzie, nie zauważyła, że Niki szedł tuż za nią.
- Kto to był ? – zapytał gdy znaleźli się w sypialni i mogli liczyć na chwilę spokoju.
- Nie mam pojęcia – skłamała – odkąd weszłam zaczął się do mnie przystawiać. Dzięki za pomoc.
- Nie ma za co. Chcesz coś do picia? – no tak, zostawiła martini przy barze, nie miała ochoty po nie wracać. W końcu znów może spotkać tam Zayna.
- Mógłbyś mi coś tu przynieść?
- Jasne, zaraz wracam. – wyszedł z pokoju zatrzaskując za sobą drzwi. Podeszła do okna aby rozejrzeć się po okolicy. Była naprawdę ładna i bardzo bogata. Każdy dom stojący w pobliżu był wielki , musiał posiadać chociaż cztery metry kwadratowe basenu lub kort tenisowy. Spojrzała w dół a jej oczu ujrzały jakąś parę robiącą TO w ogródku za domem. Ci ludzie nie mieli za grosz przyzwoitości. Nie musiała długo czekać na swojego drinka, już po chwili Niki trzymał dwie szklanki w dłoniach, jedną dla niej i jedną dla siebie.
- Przyniosłem wódkę, może być ? – przytaknęła kiwnięciem głowy. Aby nie czuć okropnego smaku wypiła wszystko na raz. W głowie lekko jej zaszumiało dlatego usiadła na podłodze i tępo wpatrywała się w dywan, nawet nie słyszała co mówi do niej Nicholas, kompletnie się wyłączyła. Nie wiedziała ile czasu tak siedziała, kiedy złapał ją za ramię spojrzała na niego a przed oczami zawirował jej cały świat.
- Ashley! Słyszysz mnie?! – wykrzyczał.
- Nie krzycz, słyszę, ale cały świat mi wiruje przed oczami.
- Położę Cię na łóżku. – pomógł jej wstać i zaprowadził do łóżka. Zsunął z niej kurtkę oraz buty.  
- Co ty robisz?!
- Tak będzie Ci wygodniej, spokojnie. – nie przerywał czynności. Obszedł łóżko a następnie położył się obok niej. Tak strasznie bolała ją głowa. Pochylił się nad nią jakby chciał ją pocałować, była w szoku,  zupełnie nie wiedziała co robić, chciała się bronić, ale nagle straciła czucie we wszystkich kończynach a jej język jakby spuchł.
- Dosypałeś mi czegoś – wybełkotała. Wyszeptał tylko „cii” i nie przestawał całować. Robił to coraz nachalniej, rękoma błądził po całym jej ciele w końcu łapiąc za pierś.
- Puść mnie! – krzyknęła, ale na nic się to nie zdało. Zasłonił jej usta dłonią a drugą zaczynał ściągać bluzkę i spodnie. To był koszmar a ona nie potrafiła się obronić chciała, żeby ktoś jej pomógł ale pamiętała, że Niki zamknął za sobą drzwi. Nawet gdyby próbowała krzyczeć nikt nie usłyszy jej wołania o pomoc, muzyka dudniła na całe osiedle. Nie mogła usłyszeć własnych myśli.
- Ej, zostaw ją! – do pokoju wparował chłopak i rzucił się na Nicholasa, który był już w samych bokserkach. Zaczęli się bić, ale ona już tego nie widziała. Zemdlała.