Listopad 2011
Dźwięk dzwonka rozległ się w małym mieszkaniu na
Brooklynie. Światło próbowało przedostać się przez grube ciemne zasłony z
żakardu przesiąknięte zapachem dymu tytoniowego i Chanel No.5. Dawno nie były
prane, lecz właścicielki mieszkania najwyraźniej to nie obchodziło. Szczupła
brunetka spała na swoim łóżku otoczonym baldachimem. Zawsze lubiła mieszane
style. Jej mieszkanie wyglądało jak istne pobojowisko, lecz urządzone ze
smakiem. Mieszanka stylu nowoczesnego i klasycznego idealnie podkreślała atuty
tego wnętrza.
- Ashley!
Brunetka przetarła oczy i spojrzała na zegarek, który
właśnie wybił jedenastą.
-Cholera! – wykrzyknęła i z prędkością światła pobiegła
do łazienki. Zdjęła różową piżamę, którą dostała od rodziców na gwiazdkę chyba
trzy lata temu i weszła pod prysznic. Jak zwykle zaspała do pracy. Po
wczorajszej ostrej imprezie nawet nie pamiętała jak trafiła do domu.
Prawdopodobnie przywiózł ją Dan, więc nie musiała się o nic martwić. Zawsze to
robił za co była mu dozgonnie wdzięczna. Podkochiwał się w niej? Może.
Właściwie to tak, ale udawała, że tego nie widzi. Zawsze gdy próbował jakoś
zasugerować jej co czuje zmieniała temat i udawała wyjątkowo głupią dziewczynę.
Przecież nie może go zranić, to jej najlepszy przyjaciel i niech tak
pozostanie. Osłoniła swoje nagie ciało ręcznikiem i wyszła z łazienki wprost na przyjaciółkę Agnes. Jak zwykle miała mocny czarny makijaż i kapelusz na
głowie w tym samym kolorze próbujący choć trochę osłonić jej długie, ognisto-czerwone włosy. Tydzień temu eksperymentowała z farbą i nieco przesadziła.
- Zrobiłam ci kawę.
- Dzięki, nastawiałam budzik, ale jakoś… zaspałam.
- Wczoraj nieźle zabalowałaś. Dan odprowadził Cię koło trzeciej
nad ranem. Wiesz, że on cię kocha?
- Wiem – odpowiedziała prawie szeptem i zniknęła za
drzwiami pokoju. Otworzyła starą szafę w stylu retro, którą powinna wymienić
jakiś czas temu. Drzwiczki ledwo wisiały na zawiasach. Wyglądały jakby zaraz
miały spaść. Dziewczyna wyciągnęła z niej czarną ramoneskę, rurki i glany.
Dobrała jasny wisiorek mimo, że wiedziała, iż za pół godziny będzie musiała
zmienić strój na niebieski mundurek kawiarni przy Park Ave na Upper East Side,
przykleić do twarzy sztuczny uśmiech i wytrzymać bez papierosa osiem godzin.
Upiła kilka łyków kawy ze swojego ulubionego kubka z wizerunkiem Charliego
Chaplina, jedynej osoby, która potrafi ją rozbawić.
- Mogę pokierować? – zaproponowała. W tempie Agnes dotarłyby do pracy za dwie godziny. Ashley nie lubiła gdy jej przyjaciółka
kierowała, ale to lepsze niż podróżowanie metrem, które o tej porze dnia jest
pewnie przepełnione po brzegi. Właściwie… wiecznie było przepełnione. Zielony
cadillac eldorado czekał na nie przed budynkiem. Jak na samochód który
przeszedł tak wiele trzymał się całkiem nieźle. Agnes była bardzo słabym kierowcą
i miała już kilka wypadków. Lubiła też kierować po pijanemu.
- Wzięłam twoją pocztę ze skrzynki. Czy ty kiedykolwiek
tam zaglądasz? – Ashley nigdy nie zaglądała do skrzynki na listy. Ba! nawet nie
miała do niej kluczyka. Kiedy była już pełna Agnes lub listonosz przynosili jej
wszystkie listy. Zazwyczaj przychodziły do niej rachunki za prąd czy wodę. Nic
ciekawego, więc po co miałaby zaprzątać sobie tym głowę? Wzięła szarą kopertę
od Agnes i włożyła na spód torebki nawet nie zerkając na nadawcę.
- Nie przeczytasz?
- To pewnie upomnienie o zapłacie za prąd. Wiszę im za
dwa miesiące.
- Zerknęłam na kopertę przy wyjmowaniu ze skrzynki i ma
znaczek z UK. Może to od twoich rodziców.
Rodziców? Nie interesowali się nią odkąd wyjechała do New
York. Dzwonili od czasu do czasu i pytali co u niej, czasami przesyłali
pieniądze co starczało jej na opłatę rachunków i studiów. Po co mieliby
przysyłać list? Dobrze znali jej numer telefonu i konta. Mimo wszystko
ciekawość zwyciężyła i otworzyła kopertę zaadresowaną do Ashley Jennifer
Stevenson. Czemu matka zawsze zwracała się do niej dwoma imionami?
Droga
Ashley,
Musisz
być zaskoczona, że napisałam do ciebie list, lecz gdyby to nie było ważne nie napisałabym. Wrócić do domu, proszę. Jak wiesz
Kyle jest chory i od niedawna… w coraz gorszym stanie. Tegoroczne święta mogą
być jego ostatnimi. Za trzy tygodnie jedziemy do Londynu, Kyle będzie miał tam
operację od której zależy jego dalsze życie. Mam nadzieję, że przyjedziesz i
spędzisz z nim ten czas. Bardzo za tobą tęskni.
Kochamy Cię – rodzice.
Matka musiała płakać pisząc ten list. Na kartce dało się zauważyć
kilka śladów po wyschniętych kroplach łez. W jednej chwili straciła ochotę na wszystko. Kiedy
jeszcze mieszkała z rodzicami była z bratem bardzo blisko, mówił jej wszystko i
pomagał gdy potrzebowała pomocy. Teraz gdy on tego potrzebuje jej nie ma.
- Co jest? – Agnes dotknęła ramienia przyjaciółki. Widziała, że w
jej oczach stanęły łzy.
- Wracam do domu. Nie jadę do pracy. Wymyśl, że źle się czułam czy
coś takiego. Muszę pozałatwiać kilka spraw zanim wyjadę. Zrobisz to dla mnie?
- Jasne, mów jeśli będę mogła pomóc.
- Dzięki.
Ashley wysiadła z samochodu i wróciła do domu po papiery potrzebne
do wypisu ze szkoły. W zeszłym roku zaczęła studia na Columbii, szło jej
całkiem nieźle dlatego po pół roku zaczęła trenować taniec. Od zawsze o tym
marzyła. Niestety w jej rodzinnym miasteczku w Bradford nie miała takich
możliwości i jej marzenia legły w gruzach- do czasu. Dan był dobrze
zapowiadającym się aktorem z Broadwayu. Załatwił Ashley rolę statystki. Miała
tylko tańczyć na scenie, nic poza tym a zgarnąć niezłe pieniądze. Na widowni zasiadł
dyrektor z najbardziej prestiżowej szkoły tańca w Nowym Yorku, po spektaklu
zaproponował Ash aby przyszła na przesłuchanie do ich szkoły, dostała miejsce
bez problemów i od tamtej pory zależało jej tylko na tańcu. Lot zabukowała
sobie na 18stą. Na miejscu powinna być o
godzinie szóstej czasu Londyńskiego. Poszła do piwnicy w której wiecznie
utrzymywał się zapach wilgoci i kotów, które zamieszkiwały tutejsze korytarze.
Z piwnicy numer trzynaście wyciągnęła różową walizkę od Roncato. To była
najdroższa rzecz jaką chyba kiedykolwiek miała. Dostała ją od rodziców przed
wyjazdem do USA. Dbała o nią jak o mało co. Po chwili stała przed szafą
zastanawiając się co spakować. Jesień w UK jest zazwyczaj bardzo deszczowa,
zresztą nie tylko jesień. Wyrzuciła wszystkie ubrania- poza letnimi-na podłogę
( nie było tego dużo) i poukładała w walizce, kosmetyczka, suszarka,
prostownica, buty. Po dwóch godzinach była gotowa i zadowolona z końcowego
efektu. Bagaż ważył niecałe 19kg. Z kieszeni zniszczonej ramoneski wyciągnęła
telefon i wystukała numer Dana, który znała na pamięć. Nie da się zliczyć ile
razy potrzebowała jego pomocy, zwłaszcza w środku nocy, więc to nic dziwnego, że znała go na pamięć.
- Hej Ash! Co u ciebie?
- Hej Dan. Dzięki, że odprowadziłeś mnie wczoraj do domu. Słuchaj…
potrzebuję małej pożyczki, masz może jakieś środki?- zdziwieniem byłoby gdyby
powiedział nie. Mieszkał w dosyć zamężnej dzielnicy Nowego Yorku we własnym
domu. Nawet gdyby nie miał pieniędzy dla Ashley zrobiłby wszystko żeby je
zdobyć. Nie żeby kiedykolwiek zmuszała go do tego, po prostu nigdy jej nie
odmówił.
- Jasne, podrzucę ci jak będę wracał z teatru ok?
- Dzięki. Jesteś dobrym przyjacielem. – nieświadomie zaakcentowała
ostatnie słowo. Cztery godziny później siedziała w samolocie do Londynu. To był
początek nowego etapu, ale to nieistotne w tym momencie…
Świetny prolog! Genialnie piszesz! ^^ Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej, więc dodaj rozdział jak najszybciej ;p
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie drop-of-hope.blogspot.com
Jaa, świetne. ;)
OdpowiedzUsuńObserwuję & będę zaglądać, obowiązkowo. :3
oo to może być ciekawe ;)
OdpowiedzUsuńZaczyna się ciekawie . Będę czytała tego bloga do końca chyba że nie będzie on o Zaynie w roli głównej z jakąś dziewczyną , może Ash . ;))
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe , wciągneło mnie na maxa czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuń+ jak możesz wpadnij do mnie i skomentuj : *
http://onedirectionzawszespoko.blogspot.com/
Bardzo ciekawie się zapowiada, czekam na pierwszy rozdział i dodaje do obserwowanych :)
OdpowiedzUsuńyou-liberate-me.blogspot.com
Wstep swietny ! Oby tak dalej ;) Czekam z niecierpliwoscia na 1 Rozdzial
OdpowiedzUsuńGenialny prolog<3
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Rons<3 i zapraszam do mnie na http://vida-amor-muerte.blogspot.com/ ;]
Nie mogę się doczekać. Kiedy pierwszy rozdział ?
OdpowiedzUsuńNiebawem, chciałam dodać już w ten weekend, ale chyba nieco się wstrzymam. Może więcej osób zainteresuje się moim prologiem ? ;)
UsuńTen prolog nazwałabym bardziej rozdziałem, ale i tak mi się podoba :D
OdpowiedzUsuńPiszesz świetnie, wczuwasz się w to i widać tego efekty.
Mam nadzieję, że jej brat wyzdrowieje.
Czekam na nexta;3
[SPAM]
Madison dziewczyna, która przez życie przechodzi z poważnymi problemami. Pierwsza chwila euforii potem druga, a kolejna to wciąganie się w bagno. Uzależnienie, z którego nie ma wyjścia. A może jednak jest ? Jeśli choć trochę cię zainteresowałam to wpadnij do mnie. Dopiero dodałam bohaterów i liczę, że skomentujesz i dodasz się do obserwujących :)
http://life-is-a-slut.blogspot.com/
Hey Tyśka sorry, że napisałam tak późno, ale fajny prolog i jest nowy rozdział FOREVER YOUNG!!!!
OdpowiedzUsuńOla Styles:*
Bardzo fajny prolog, naprawdę :D Ja również nazwałabym go raczej pierwszym rozdziałem, ale... Jest moc!
OdpowiedzUsuńifwecouldonlyturnbacktime1d.blogspot.com
serdecznie zapraszam na reaktywowane opowiadanie na amore-immortale.blogspot.com!
OdpowiedzUsuńFajny < 3 chociaż tak samo jak Kocia3ek nazwałą bym go 1 rozdziałem : 33
OdpowiedzUsuńSzczerze? Spodobało mi się:) I również jak dziewczyny poniżej wdg. mnie to pierwszy rozdział ;> Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Niki
isitlovebaby.blogspot.com
piszesz bardzo fajnie, widzę kilka błędów, ale każdemu mogą się one zdarzyć. piszesz bardzo fajnie i zdaje mi się , że będę tutaj zaglądać częściej. ;D
OdpowiedzUsuńzaprszam do mnie: http://1d-zakazanamilosc.blogspot.com/
założyłam nowego bloga z One Direcion , wpadnij a może cię zaciekawi. : http://rememberhowmuchitmeanttoyou.blogspot.com/
OOOO! Już mi się podoba styl pisania :) Dobrze, że dopiero prolog, bo nie wiem, czy miałabym siłę czytać jakieś trzydzieści rozdziałów, chociaż... No dobra, tak mi się podoba, że siła by się znalazła! ;p Pozdrawiam, czekam na pierwszy rozdział :)
OdpowiedzUsuńPS. Jakbyś mogła, wyłącz weryfikację komentarzy, jakoś tego nie lubię ;p
uwannasaygoodnight.blogspot.com
youbringmesadness.blogspot.com
Super prolog !!!
OdpowiedzUsuńChciałabym cię poinformować że zostałaś nominowana do Libster Award !!!
http://your-life-your--voice-1d.blogspot.com/2012/11/libster-award.html
aaaaaaaaaa jestem za podoba mi się ! styl pisania swietny , noo wystrój bloga mi nie odpowiada no ale to nie mam nic do gadania są różne gusta hehe ale sama treś jest bardzo dobra
OdpowiedzUsuńxx
Świetny prolog :) Czuję, że będę tu zaglądać częściej. Weny życzę i czekam na next!
OdpowiedzUsuńKadi♥
szukam stałych czytelników i nie zależy mi na bezsensownych komentarzach, ale na szczerej opinii, więc jeśli masz czas i ochotę - zapraszam do siebie. www.shestolehisheart.blogspot.com
OdpowiedzUsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award, szczegóły pod tym linkiem: http://you-liberate-me.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńHej, chciałam Cię poinformować, że zamiast rozdziału, dodałam wiersz. Mam nadzieję, że Ci się spodoba :)
OdpowiedzUsuńEch, nie mogę nie skomentować. Prolog jest wspaniały. Piszesz naprawdę na poziomie. Masz bogate słownictwo i potrafisz ubierać myśli w słowa. Bardzo mi się podoba :)
Ściskam Cię mocno!
bardzo fajny prolog :3 informuj mnie o kolejnych wpisach jeśli możesz ok? <3
OdpowiedzUsuń+ serdecznie zapraszam cię na piąty rozdział na
www.w-jednym-kierunku.blogspot.com
oraz kolejny na
www.crazyidiotsonedirection.blogspot.com
z góry przepraszam za spam :c
pozdrawiam
~sam